wtorek, 11 grudnia 2007

Zimy nie będzie!

Komputer już działa, co prawda nie jest do końca sprawny, bo i tak ma już swoje lata i właściwie to nie warto narzekać. Wygląda na to że mogę zaopiekować się swoim nowo narodzonym blogiem. Kto wie, może bedzie wesoło?




Jak już wspominałam, zimy nie będzie, przynajmniej nie w tym mickiewiczowskim mieście. Londyńska pogoda. Nocne przejażdzki rowerem po znanych i mniej znanych drogach i bezdrożach. I co że z tego że grudzień? Jestem z północy, tzn z Lietuuuvy. Ciekawe czy czeka mnie podobny los jak vagabundos americanos (włóczędzy amerykańscy), tych na zdjeciach. W końcu... nie trzeba od życia zbyt dużo wymagać.

poniedziałek, 3 grudnia 2007

Bez wyjaśnień



Nie wiem czy muszę napisać jakiś wstęp. NIe wiem czy ktoś go przeczyta, może nawet ja wkrótce zapomnę że coś wogóle tutaj napisałam.
Będe się tutaj regularnie pojawiała żeby wypełnić puste luki świeżymi myślami i zielonymi pomysłami. Wszystko co przychodzi do głowy, z czym się zgadzam albo nie-może tak dalej odpoczywać, zalegać albo gnić w głowie albo można to wystukać na klawiaturze po to, żeby nie być z tymi myślami sam na sam. albo dla zabawy. lub po prostu tak. bo tak.

Jak argentyńska Mafalda, dziwię się wszystkiemu, robię wielkie oczy (od czasu do czasu).

Witam w życiu ślimaka!

W dymku: Te wszystkie prawa...mamy respektować, no nie? Miejmy nadzieję że to nie będzie kolejna historia jak z dziesięcioma przykazaniami!