Przypomniało mi się, jak na lekcjach (religii przede wszystkim - jako ateista miałem gdzieś gadki o tym, jak dzieciątko Jezus płacze, jak ktoś robi aborcję* czy nie chodzi do kościoła, a jako względnie dobry uczeń nie musiałem tych lekcji wykorzystywać na przepisanie od kogoś pracy domowej) rysowałem kiedyś nagie kobiety na krzyżu. Ale wszystkie miały opaski biodrowe, a piersi zasłaniały włosy. Do dnia dzisiejszego nie zachowała się żadna.
Swoją drogą - akurat w naszej części świata nie jest tak źle - w Polsce kobiety zarabiają tyle samo, co mężczyźni, na rynku prywatnym podobna jest ilość spółek, należących do mężczyzn i do kobiet. Wśród studentów uniwersytetów na chyba większości kierunków kobiety dominują. Nie jest tragicznie, chyba że o czymś nie wiem.
* no, mieliśmy takie jazdy u pewnej katechetki. Serio. Nawet Pisma porządnie nie znała i po kilku próbach podjęcia ze mną dyskusji sobie darowała udowadnianie, że Bóg nie cierpi ateistów.
buff co za historie... dlaczego nie chodziles na etyke?
rzeczywiscie nie jestes swiadomy tego co sie dzieje... ;) moze dlatego ze nie jestes feminista albo kobieta. na uniwersytecie rzeczywiscie jest wiecej kobiet, ale uwierz mi, bardzo czesto sa traktowane inaczej niz faceci, co jest bardzo smutne. w europie, gdzie teoretycznie kobiety juz dawno ¨sie wyzwolily¨, faktycznie w zecydowanej wiekszosci we wladzy sa mezczyzni, w niektorych wypadkach az 90-95 proc. w Polsce to juz w ogole szkoda gadac, polityka antykobieca ma sie bardzo dobrze. przyklady mozna by mnozyc...
fajnie by bylo gdyby na litwie prezydentem zostala grybauskaite, podobno ma duze szanse, ale nie jestem z tym na bierzaco.
Co do tego, kto w Europie jest przy władzy - może wynika to z tego, że same kobiety mniej chętnie od mężczyzn zajmują się polityką? Zauważ jednak, że mimo nikłej obecności kobiet w polityce w naszych państwach, sprawują proporcjonalnie więcej funkcji "poważniejszych", niż mężczyźni. Bo zajmują stanowiska ministrów, sekretarzy stanu, taka Grybauskaitė została wysłana z Litwy, decyzją facetów zresztą, do Komisji Europejskiej.
Więc raczej nie przesadzałbym z tym, że kobiety w polityce są dyskryminowane czy, co więcej, że prowadzona jest antykobieca polityka. Bo nie jest.
Co do innego traktowania kobiet na studiach - a u nas stare panny zwyczajowo na wydziale gnoją facetów. Czy można tu mówić o jakiejś gehennie mężczyzn i ich dyskryminowaniu, antymęskiej polityce, czy raczej są to po prostu konkretne przypadki? A co z, na przykład, faktem, że większość nauczycieli to kobiety? Antymaskulinizm, czy po prostu kobiety lepiej się w tej roli sprawdzają i chętniej ją obejmują?
Uogólnianie w takich kwestiach może prowadzić do absurdów - i, niestety, sporo takich absurdów obserwuję w feministycznych publikacjach.
nie no, na lipowce byl monoteizm, ale pozniej w gimnazjum chyba mogles wybrac?
buf, ze jest wiecej nauczycieli kobiet to nie jest pocieszajace. studia na pedagogicznym wybieraja ci, ktorzy sie nie dostali na wilenski. poza tym praca nie jest latwa a wynagrodzenie jest niskie. w hiszpanii jest zpelnie odwrotnie, praca nauczyciela to w opinii wiekszosci bardzo dobra praca, ale jest trudniej dostac sie do szkoly publicznej niz u nas. nie ma uniwerku pedagogicznego, wiec absolwenci okreslonych kierunkow, ktorzy chca pracowac w szkole, musza zaliczyc specjalny kurs i zdac dosyc trudny egzamin. jak ktos przejdzie przez te probe ognia to ma zapewniona dobra prace na cale zycie. tak przynajmniej twiedzi sie powszechnie, ale nie znam zadnego nauczyciela osobiscie, za to znam sporo chetnych do nauczycielowania;)
wracajac do tematu... czasem rzeczywiscie feministki troche przesadzaja, ale najczesciej nie. no i najsmutniejsze jest to ze to przede wszystkim kobiety sa winne ze zmiany zachodza tak wolno albo nie zachodza wcale. tak w ogole wydaje to mi sie ze kobiety zwykle sa bardziej konserwatywne. moze dlatego, ze sie od nich tego wymaga. zaklety krag.
najlepsze bylo jak kiedys wlaczylam sie do dyskusji na jakis temat w Kurierze, zadalam konkretne pytania do jednego z wypowiadajacych sie i otrzymalam odpowiedz... ze caluje raczki, ze milo ze sie panna wypowiedziala, ale jeszcze raz caluje raczki... juz bym wolala zeby ktos napisal ze jestem glupia czy ze wypisuje infantylne bzdury niz takie cos. pekalam ze smiechu. ;)
Heh, widzisz, tyle tylko, że praca pedagoga to nawet nie tyle kwestia prestiżu (jak sama stwierdziłaś, w różnych krajach różnie z tym jest), co po prostu zawód, który stawia pewne wymagania. Kobiety łatwiej tym wymaganiom sprostują, i dlatego w tym zawodzie dominują. Po prostu mają cechy charakteru, naturę, można by rzec, które do tego zawodu się bardziej nadają, a których nie mają mężczyźni. Podobnie z zawodem bibliotekarza, sekretarza, księgowego - tu też kobiety się lepiej sprawdzają. I nikt jakoś nie krzyczy, że w tych zawodach mężczyźni są dyksryminowani.
Co się tyczy konserwatyzmu kobiet - a nie wydaje ci się, że nikt od kobiet nie wymaga bycia konserwatywnymi? Że może wynika to z ich własnej natury, podobnie jak menstruacje i macierzyństwo? Jako biolog wiem o tym o niebo więcej, niż feministki.
Z feministkami bowiem jest taki problem, że w większości nie mają one pojęcia o biologii, antropologii, biologicznej historii ludzkości, a większości są zbuntowanymi, zaczytanymi w trockich, machno, brown, goldman i reszty humanistkami, które nie mają pojęcia o życiu, ale walczą o wcielenie w je dogmatów, ktorymi żyją. I to jest problem. Ba - cierpią z tego powodu same kobiety.
Na forum "Kuriera" dziewczyny są straszną rzadkością. No i wszyscy starają się wobec nich zachowywać galanteryjnie. Nie uważasz, że jednak pewna kultura odróżnia to forum od takiego, na przykład, Delfi?
6 komentarzy:
Przypomniało mi się, jak na lekcjach (religii przede wszystkim - jako ateista miałem gdzieś gadki o tym, jak dzieciątko Jezus płacze, jak ktoś robi aborcję* czy nie chodzi do kościoła, a jako względnie dobry uczeń nie musiałem tych lekcji wykorzystywać na przepisanie od kogoś pracy domowej) rysowałem kiedyś nagie kobiety na krzyżu. Ale wszystkie miały opaski biodrowe, a piersi zasłaniały włosy. Do dnia dzisiejszego nie zachowała się żadna.
Swoją drogą - akurat w naszej części świata nie jest tak źle - w Polsce kobiety zarabiają tyle samo, co mężczyźni, na rynku prywatnym podobna jest ilość spółek, należących do mężczyzn i do kobiet. Wśród studentów uniwersytetów na chyba większości kierunków kobiety dominują. Nie jest tragicznie, chyba że o czymś nie wiem.
* no, mieliśmy takie jazdy u pewnej katechetki. Serio. Nawet Pisma porządnie nie znała i po kilku próbach podjęcia ze mną dyskusji sobie darowała udowadnianie, że Bóg nie cierpi ateistów.
buff co za historie... dlaczego nie chodziles na etyke?
rzeczywiscie nie jestes swiadomy tego co sie dzieje... ;) moze dlatego ze nie jestes feminista albo kobieta. na uniwersytecie rzeczywiscie jest wiecej kobiet, ale uwierz mi, bardzo czesto sa traktowane inaczej niz faceci, co jest bardzo smutne. w europie, gdzie teoretycznie kobiety juz dawno ¨sie wyzwolily¨, faktycznie w zecydowanej wiekszosci we wladzy sa mezczyzni, w niektorych wypadkach az 90-95 proc. w Polsce to juz w ogole szkoda gadac, polityka antykobieca ma sie bardzo dobrze. przyklady mozna by mnozyc...
fajnie by bylo gdyby na litwie prezydentem zostala grybauskaite, podobno ma duze szanse, ale nie jestem z tym na bierzaco.
A na Lipówce była etyka? ;)
Co do tego, kto w Europie jest przy władzy - może wynika to z tego, że same kobiety mniej chętnie od mężczyzn zajmują się polityką? Zauważ jednak, że mimo nikłej obecności kobiet w polityce w naszych państwach, sprawują proporcjonalnie więcej funkcji "poważniejszych", niż mężczyźni. Bo zajmują stanowiska ministrów, sekretarzy stanu, taka Grybauskaitė została wysłana z Litwy, decyzją facetów zresztą, do Komisji Europejskiej.
Więc raczej nie przesadzałbym z tym, że kobiety w polityce są dyskryminowane czy, co więcej, że prowadzona jest antykobieca polityka. Bo nie jest.
Co do innego traktowania kobiet na studiach - a u nas stare panny zwyczajowo na wydziale gnoją facetów. Czy można tu mówić o jakiejś gehennie mężczyzn i ich dyskryminowaniu, antymęskiej polityce, czy raczej są to po prostu konkretne przypadki? A co z, na przykład, faktem, że większość nauczycieli to kobiety? Antymaskulinizm, czy po prostu kobiety lepiej się w tej roli sprawdzają i chętniej ją obejmują?
Uogólnianie w takich kwestiach może prowadzić do absurdów - i, niestety, sporo takich absurdów obserwuję w feministycznych publikacjach.
nie no, na lipowce byl monoteizm, ale pozniej w gimnazjum chyba mogles wybrac?
buf, ze jest wiecej nauczycieli kobiet to nie jest pocieszajace. studia na pedagogicznym wybieraja ci, ktorzy sie nie dostali na wilenski. poza tym praca nie jest latwa a wynagrodzenie jest niskie.
w hiszpanii jest zpelnie odwrotnie, praca nauczyciela to w opinii wiekszosci bardzo dobra praca, ale jest trudniej dostac sie do szkoly publicznej niz u nas. nie ma uniwerku pedagogicznego, wiec absolwenci okreslonych kierunkow, ktorzy chca pracowac w szkole, musza zaliczyc specjalny kurs i zdac dosyc trudny egzamin. jak ktos przejdzie przez te probe ognia to ma zapewniona dobra prace na cale zycie. tak przynajmniej twiedzi sie powszechnie, ale nie znam zadnego nauczyciela osobiscie, za to znam sporo chetnych do nauczycielowania;)
wracajac do tematu... czasem rzeczywiscie feministki troche przesadzaja, ale najczesciej nie. no i najsmutniejsze jest to ze to przede wszystkim kobiety sa winne ze zmiany zachodza tak wolno albo nie zachodza wcale. tak w ogole wydaje to mi sie ze kobiety zwykle sa bardziej konserwatywne. moze dlatego, ze sie od nich tego wymaga. zaklety krag.
najlepsze bylo jak kiedys wlaczylam sie do dyskusji na jakis temat w Kurierze, zadalam konkretne pytania do jednego z wypowiadajacych sie i otrzymalam odpowiedz... ze caluje raczki, ze milo ze sie panna wypowiedziala, ale jeszcze raz caluje raczki... juz bym wolala zeby ktos napisal ze jestem glupia czy ze wypisuje infantylne bzdury niz takie cos. pekalam ze smiechu. ;)
Heh, widzisz, tyle tylko, że praca pedagoga to nawet nie tyle kwestia prestiżu (jak sama stwierdziłaś, w różnych krajach różnie z tym jest), co po prostu zawód, który stawia pewne wymagania. Kobiety łatwiej tym wymaganiom sprostują, i dlatego w tym zawodzie dominują. Po prostu mają cechy charakteru, naturę, można by rzec, które do tego zawodu się bardziej nadają, a których nie mają mężczyźni. Podobnie z zawodem bibliotekarza, sekretarza, księgowego - tu też kobiety się lepiej sprawdzają. I nikt jakoś nie krzyczy, że w tych zawodach mężczyźni są dyksryminowani.
Co się tyczy konserwatyzmu kobiet - a nie wydaje ci się, że nikt od kobiet nie wymaga bycia konserwatywnymi? Że może wynika to z ich własnej natury, podobnie jak menstruacje i macierzyństwo? Jako biolog wiem o tym o niebo więcej, niż feministki.
Z feministkami bowiem jest taki problem, że w większości nie mają one pojęcia o biologii, antropologii, biologicznej historii ludzkości, a większości są zbuntowanymi, zaczytanymi w trockich, machno, brown, goldman i reszty humanistkami, które nie mają pojęcia o życiu, ale walczą o wcielenie w je dogmatów, ktorymi żyją. I to jest problem. Ba - cierpią z tego powodu same kobiety.
Na forum "Kuriera" dziewczyny są straszną rzadkością. No i wszyscy starają się wobec nich zachowywać galanteryjnie. Nie uważasz, że jednak pewna kultura odróżnia to forum od takiego, na przykład, Delfi?
feminizm ma tyle twarzy ile feministki...
pozdrawiam :)
http://vegeluna.blogspot.com/
Prześlij komentarz