Już drugi raz zabieram się do czytania Krishnamurtiego. Akurat mam pod ręką jego książkę w języku hiszpańskim La libertad primera y ultima( pierwsza i ostatnia wolność(?)), więc postaram się przeczytać ją do końca.
Zaczęło się od pewnej znajomości. Kiedy pierwszy raz leciałam samolotem, poznałam bardzo ciekawych ludzi, przez co nie miałam czasu na imaginowanie kiedy i jak mógłby rozbić się mój samolot. Na lotnisku w Poznaniu zaczęłam rozmawiać z dziewczyną, która ze swoim ojcem też leciała do Londynu. Z Londynu miała jechać do jakiegoś małego miasteczka do szkoły muzycznej, gdzie miała spędzić kilka miesięcy na praktyce. Szkoda że już nie pamiętam jak się nazywała ta szkoła, bo to co o niej opowiadała, robiło wrażenie. Była to szkoła z internatem, właściwie to muzyczno-duchowa szkoła, że tak powiem. Dyscyplina, medytacja, muzyka, bardzo zorganizowany i urozmaicony plan zajęć. Jeżeli się nie mylę, szkołę założył właśnie Krishnamurti, w każdym razie działała ona pod jego patronatem. Ojciec tej dziewczyny przyjaźnił się z Krishnamurtim osobiście i tłumaczył jego książki na język polski. Znał ponad dziesięć języków i wyglądał na bardzo pogodnego i niezwykłego staruszka ( miał już ponad 70 lat, a córka ok 27). Oboje byli wegetarianinami, do był najstarszy wegetarianin którego poznałam osobiście ( najmłodszy miał 3 latka).
Po powrocie do Poznania bardzo chciałam odwiedzić tę niezwykłą rodzinkę w ich domu, ale Marysia (ta z samolotu) była nadal w Anglii więc nic z tego nie wyszło.
Został natomiast Krishnamurti, którego muszę poznać bliżej.
Przedtem jedyne, co o nim wiedziałam było to, że był przeciwko jakimkolwiek autorytetom i że często mówił o świadomości. We wstępie do książki też wspomina o autorytetach i o tym, że musimy się od nich uwolnić. Ludzie boją się przyszłości i odpowiedzialności za swoje działania, więc szukają przywódców, guru, mistrzów, mędrców żeby myśleli zamiast nas. Nietrudno się domyślić, do jakich konsekwencji to prowadzi. Tylko że nie wiem ilu z nas jest naprawdę zdolnych do uwolnienia się od autorytetów. Wszystko zaczyna się od poznania siebie. Jeszcze nie wiem na czym to polega u Krisnamurtiego, ale być może wkrótce będę w posiadaniu takowej wiedzy. Łudzę się też nadzieją, że moja umiarkowana znajomość języka hiszpańskiego nie zniekształci przekazu Krishnamurtiego. Paz! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz