Niedawno odkryłam gazetę "Żalioji Lietuva" przez przypadek w naszej wiejskiej bibliotece. Super że cos takiego już jest, najwyższy czas zajać się ochroną natury której jeszcze nie zdażylismy przekształcić w "cywilizację". Tematy poruszane w gazecie dotyczą nie tylko Litwy, ale całego świata. Nie ma się czemu dziwić, wiadomo przecież, że np. smog unoszacy sie nad Nowym Jorkiem wpływa na powiekszanie sie pustyni Saharyjskiej a wycinanie lasów tropikalnych w Brazylii na ilość opadów w Tokio. Haslo "myśł globalnie działaj lokalnie" staje sie coraz aktualniejsze chociaż jeszcze niedawno mogło wydawać sie pustym frazesem.
I tak, w gazecie mozna znaleźć wiadomości ze świata o ochronie środowiska i jej braku, o działaniach "zielonych" ( m. in. pod których skrzydlem powstala ta gazetka) i ekologów w celu ochrony przyrody i nawracania ludzi do zbliżenia sie z przyrodą i zrozumienia, że nie tylko jej los zależy od nas, ale też my w calości od niej zależymy . Zieloni nie zapominają też o zwierzetach, piszą między innymi o bezsensowności eksperymentów nad zwierzętami , które nie tylko nie dostarczają wiarygodnych danych dotyczacych skuteczności testowanych leków, a czasami nawet kończą sie totalnym fiaskiem. Jako przykład wystarczy badanie nad pewnym lekiem , który był najpierw testowany na szczurach, a później puszczony w obieg po czym sie okazało, że ma on działanie rakotwórcze na organizm ludzki, a u szczurów komórki te najzwyczajniej w świecie sie nie rozwijają.
Są też artykuły o globalnym ociepleniu ( tradycyjny temat, ale bardzo aktualny), przemysle mięsnym i jego wpływie na atmosferę, bateriach słonecznych,śmietnikach i śmietniskach, rolnictwie ekologicznym na Litwie, o żywnosci modyfikowanej genetycznie, nielegalnych budowach, katastrofach ekologicznych na świecie, światowych organizacjach które nie boją się niszczyć natury bo stać ich na zaplacenie kary itd.
Jeszcze nie ma wersji elektronicznej tej gazety,ale o ile mi wiadomo, ale są takie plany. Gazeta ma sie też przerodzić w czasopismo i ma się zwiekszyć jego objetość (aktualnie gazeta ma 12 stron).
Najciekawsze i najoryginalniejsze ( in my opinion) są artykuły Laimisa Zmuidy z serii "Is tingejimo filosofijos" gdzie porusza on aktualne tematy z perspektywy leniucha, który próbuje zrobic cos tak samo dobrze jak inni, ale wkładajac w to mniej wysiłku. Korzysta na tym on i przyroda. Grazu.
Najdziwniejszą info która wyczytałam był krótki artykuł na temat WHEMT -Światowej Ruch Wyginiecia Człowieka (czy jakoś tak), o którym napiszę wkrótce, bo teraz przyszły do mojej biednej głowy myśli w ogóle nie związane z tym tematem i nie mogę sie ich pozbyc , niestety.
13 lat temu
8 komentarzy:
ogolnie fajnie, ze jest taka gazeta. jeszcze moge polecic OZONAS.
co sie tyczy eksperymentowania na zwierzetach - nie sa te eksperymenty bezsensowne, ale skad o tym ma wiedziec "zielony", majacy zazwyczaj wyksztalcenie humanistyczne (wiem, ze nieladnie uogolniam, bo chyba statystyki takiej nie ma, ale wlasnie takie wnioski sie nasuwaja, jak czytam niektore wynurzenia "obroncow przyrody").
otoz eksperymenty na zwierzetach podczas prob kosmicznych pomogly uniknac WIELU strat w ludziach.
jakkolwiek rozni sie fizjologia i biochemia miedzy gatunkami, to o tyle budowa neuronow, jak i wiekszosci ukladu nerwowego jest niemal absolutnie uniwersalna. a chyba lepiej, by eksperyment z odbudowa rdzenia kregowego (uszkodzonego w wyniku, na przyklad, zlamania karku, co powoduje kwadryplegie) byl przeprowadzany na zolwiu, slimaku (ma pod tym wzgledem bardzo wygodny uklad nerwowy, jako ze zawsze jest ta sama liczba nauronow, ktore mozna ponumerowac i badac dzialanie na przyklad leku na jakis konkretny neuron - bedacy lub mogacy byc analogiem calej wiazki nerwowej w ciele czlowieka) czy swince morskiej, niz na ludziach.
co do lekow - po to wlasnie sa testy na ochotnikach, by uniknac takich wypadkow, jak w przytoczonym przez ciebie przykladzie. swoja droga - jak niby maja byc testowane leki? bo czlowiek ma nieporownywalnie dluzszy cykl zyciowy, rozwoju potomstwa etc, niz na przyklad mysz. a symulacje komputerowe moglyby byc miarodajne, gdybysmy o budowie tak biochemicznej, jak i fizjologicznej czlowieka wiedzieli WSZYSTKO. a tak nie jest.
co sie tyczy korporacji, ktore olewaja kary, bo sa dla nich za male - jedna z takich jest microsoft.
a najwiecej chyba szkody czyni dla srodowsika greenpeace - a to rafe swoim statkiem rozwalili, a to szkalowali firme apple (ktora od wielu lat uchodzi, calkiem zasluzenie, za najbardziej ekologiczna), po cyzm zazadali od niej kasy.
wiadomo że radykalni obroncy przyrody czasami są zbyt radykalni, takie akcje jak rozwalanie ferm i uwalnianie zwierzat przez Animal Liberacion Front na pewno zostaną zauważone przez ich hodowców ale nie wiadomo czy te uwolnione zwierzęta sie uciesza :)
jednak wazne jest pokazanie że się z czymś nie zgadza, nawet jeżeli się nie ma żadnego realnego wpływu na to co się rzeczywiście dzieje
z eksperymentowaniem na zwierzętach sprawa nie jest prosta, no i wiadomo że nie jestem znawcą w tej dziedzinie, więc muszę wierzyć w to co czytam i zrzucać odpowiedzialność na jakieś autorytety ( chociażby Peter Singer próbował zebrać wiarygodne dane na ten temat) :) zgadzam się że czasami jest to niezbędne, ale w większości przypadków badania te nie są użyteczne- jakieś tam badania psychologiczne, bodzce, reakcje, reakcje, bodźce itd;
poza tym słyszałam że jest możliwe laborytoryjne testowanie leków na komórkach organizmu ludzkiego, tylko że jest to troche droższe ale o wiele bardziej wiarygodne.
testy na ochtnikach są ok, tylko że nie wszędzie są legalne.
obroncy praw zwierzat niech sie najpierw zastanowia, czy nie lamia w ten sposob praw ludzkich i praw natury. bo ok - rozwala farme nutrii, wypuszcza je, a zwierzaki pozdychaja w dziczy z glodu i od drapieznikow, bo nie sa przystosowane. a ich obroncow, mam nadzieje, wypierdoli policja.
co do eksperymentow - wlasnie poznawanie bodzcow lepiej sie sprawdza na zwierzetach. bo niejaki doktor mengele robil testy wlasnie na ludziach, badajace odpornosc na niskie cisnienie, mroc et cetera. a w gettach prowadzono obserwacje efektow glodu (jest o tym w "zdazyc przed panem bogiem" hanny krall)
owszem, mozna ekprerymentowac na wyizolowanych ludzkich komorkach. i tak, moze sie okazac, ze na kilka miesni dziala bardzo fajnie jakis lek. wtedy sie go wypusci na rynek, i okaze, ze rozpuszcza mozg.
co do singera - mnie sie wydaje, ze sie nim za bardzo ekscytujesz. facet jest filozofem, zajmuje sie bioetyka - tu jest ladnie. tyle tylko, ze aby byc wiarygodnym bioetykiem (bioetyka to nie tylko gadanie o etycznosci zjadania zwierzat, ale tez o tym, czy etyczne jest introdukowanie do ekosystemu obcych mu gatunkow, et cetera et cetera - czyli wiedzy, ktorej filozofia nie zapewnia), trzeba byc przynajmniej doktorem nauk biomedycznych. a singer nie jest. poza tym, bylbym bardziej ostrozny w stosunku do pogaldow czlowieka, ktory jest takze proponentem zoofilii..
o tych "wlamaniach" i wyzwoleniach zwierzat wlasnie chcialam powiedziec ze sa bezsensowne i smieszne, a nie ze odwrotnie.
nie zachwycam sie singerem, niektore rzeczy o ktorych mowi wcale mnie nie przekonuja, ale nawet jezeli nie jest biomedykiem moze miec razje w pewnych kwestiach, mial zebrane troche info o roznego rodzaju badaniach na zwierzetach, przeciez nie moge sprawdzic czy sfalszowal te dane czy nie, zajeloby to dobrych kilka lat albo troche dluzej.
ej, przeciez to ze ktos nie jest medykiem lub biologiem nie znaczy ze nie moze niec okreslonych pogladow na tematy zwiazane z biologia, przyroda, ekosystemem, czymkolwiek. poza tym wiekszosc ludzi nie posiada takiej wiedzy, a jednak musza codziennie dokonywac okreslonych wyborow. tak wiec probuje byc wrazliwa na niektore rzeczy, chociaz swiat i codziennosc uczy niewrazliwosci :)
wiesz nie chodzi o bycie kims, tylko o to, co wyksztalcenie z danej dziedziny daje. i wlasnie dlatego wieksza czesc spoleczenstwa (ktorej brakuje wiedzy z danych zakresow), ma takie, a nie inne, czesto bledne poglady na zagadnienia z zakresu nauk biologicznych. stad wlasnie biora sie ci wszyscy przeciwnicy eksperymentow na zwierzetach (ktorzy ograniczaja sie do przykladow, jak to koncerny tytoniowe odcinaja ptakom dzioby i dmuchaja tam dym papierosowy, wiec w zwiazku z tym trzeba calkowicie zabronic eksperymentow na zwierzetach - a eksperymenty na zwierzetach to nie tylko odcinanie dzioba, by udowodnic szkodliwosc palenia), przeciwnicy GMO (ktorym sie wydaje, ze jak sie na kontrolowanym polektu zasadzi sterylna modyfikowana pod katem odpornosci na choroby kukurydze, to ona zje caly kraj, wyjalowi glebe, a ja jedzacych wyzre od srodka) et cetera. dlatego tez uwazam, ze singer choc i zebral dane, nie moze byc do konca wiarygodny - bo nie zna zagadnien z tym zwiazanych, poza tym - jako osoba z wyksztalceniem humanistycznym, najpewniej nie stosowal metody naukowej przy wyciaganiu wnioskow (pod tym kontem na zachodzie istnieje podzial na sciences i humanities - chociaz filologie zaczynaja stosowac metode naukowa przy opracowywaniu schematow ewolucyjnych jezykow - i tu wlasnie filolgoia litewska wypada niechlubnie, bo nadal opiera sie na z gory zalozonych bredniach, a nie faktach)
w naukach humanistychny nie musza byc stosowane te same sposoby wnioskowania co w przyrodniczych, to przeciez nie naturalizm; chociaz wiadomo ze bardziej wiarygodne spolecznie sa te przyrodnicze metody wnioskowania. wiem ze bardziej wiarygodnymi autorytetami byliby przyrodnicy, przeciez humanisci bardzo czesta czerpia wiedze z takich zrodel, ale musza to wszystko uogolnic, do kazdy naukowiec specjalizuje sie w jakiejs konkretnej, najczesciej wazkiej dziedzinie, a ktos musi to uogolnic, zeby ta wiedza byla przydatna dla spoleczenstwa.
w zwiazku z GMO to niczego nie moge twierdzic, bo malo o tym wiem, ale czy myslisz ze te wszystkie ich protesty nie maja zadnych podstaw? wiec kto tak ich wprowadza w blad?
nie chodzi o metode nauk przyrodniczych, tylko o metode naukowa, a wiec caly system zbierania, opracowywania danych et cetera.
co do GMO - mysle, ze wprowadzaja ich w blad rozne "autorytety" z greenpiss czy peta, ktorzy w bardzo wielu wypadkach udowodnili juz, ze moga oglamywac rzesze ludzi
wpieprzanie sie do nauk przyrodniczych ludzi pokroju aktywistow od "obrony" praw zwierzat mozna porownac jedynie do wpieprzania sie ludzi religijnych do fizyki jadrowej.
napisales "wpieprzanie sie do nauk przyrodniczych ludzi pokroju aktywistow od "obrony" praw zwierzat mozna porownac jedynie do wpieprzania sie ludzi religijnych do fizyki jadrowej."
to bez sensu, co nauki przyrodnicze moga powiedziec o prawach zwierzat??? albo ludzi? moga powiedziec cos o ich fizjologii, troche o psychice, ale nie o ich celowosci czy prawach. wszystko co dotyczy prawa jest zwiazane z swiatopogladem i rzeczywistoscia myslowa, wiec przyrodnik mialby tu niewiele do powiedzenia, chociaz wyniki jego badan sa przydatne. oczywiscie w najgorszym wypadku bedzie to manipulacja, do ktorej tez moze byc wykorzystany autorytet nauk scislych....
Prześlij komentarz